10-09-2014
Dokładnie w rocznicę radzieckiej napaści na Polskę, 17 września ukaże się debiutancka płyta Marszałka Pizdudskiego. Z przyjemnością będziemy się przyglądać jak ze swoim plugawym językiem wejdzie na salony.
Dziś, tydzień przed premierą zaprezentowano okładkę albumu, który będzie nosił tytuł po prostu „Marszałek Pizdudski One Man Band”. Znajdzie się na nim 17 utworów. Część znacie, sporej części nie, a na pewno nie słyszeliście tych piosenek w takiej wersji, w jakiej trafiły na krążek. Autorem grafiki jest Joanna Łańcucka.
Nie oszukujmy się, kto do nas zagląda, Marszałka doskonale zna. Z racji tego, że Pizdudski funkcjonuje w Szczecinie, gdzie scena jest tak mała, że każdy się zna, mieliśmy z nim nie raz do czynienia. Pisaliśmy o nim pierwsi, wieszcząc, że te paskudnie zaśpiewane piosenki z youtuba odcisną na polskiej muzyce mniejsze czy większe (to się dopiero okaże) piętno. Śledzimy jego działalność od początku. Grał w ramach naszego cyklu Tego Słucham, wylądował na naszej tegorocznej składance (wciąż można pobrać, zapraszamy). Wreszcie to my organizujemy koncert premierowy debiutu, czyli tzw. RYLIZ PARTY (zagrają też Oil Stains – też zapraszamy).
Uf, jak widzicie, skoro tak wielokrotnie się pod twórczością Pizdudskiego podpisaliśmy, nie będziemy rzeźbić kolejnego tekstu zapowiadającego płytę – dobrze już wiecie, że warto na nią czekać. Ale zobowiązania patronackie swoją drogą, więc poniżej info od wydawcy. Plus TYLKO U NAS - zdjęcie wyczekującego Marszałka.
Istnieją kręgi, w których Marszałek Pizdudski określany jest mianem pierwszego konia polskiego „blus-kantry-panku”. Być może dzieje się tak dlatego, że jest on twórcą tego gatunku i – póki co – nie ma zbyt wielkiej konkurencji. Rzadkością w naszym kraju są bowiem jednoosobowe przedsięwzięcia muzyczne o podobnych założeniach. Prawdopodobnie chodzi jednak o to, że zaskakujące oszczędnością w warstwie muzycznej, a porażające dosadnością w sferze tekstowej utwory, są po prostu dobre.
Zapowiedź:
Okładka:
NEWS: Nóż w plecy polskiego showbizu – Marszałek na salony

Dziś, tydzień przed premierą zaprezentowano okładkę albumu, który będzie nosił tytuł po prostu „Marszałek Pizdudski One Man Band”. Znajdzie się na nim 17 utworów. Część znacie, sporej części nie, a na pewno nie słyszeliście tych piosenek w takiej wersji, w jakiej trafiły na krążek. Autorem grafiki jest Joanna Łańcucka.
Nie oszukujmy się, kto do nas zagląda, Marszałka doskonale zna. Z racji tego, że Pizdudski funkcjonuje w Szczecinie, gdzie scena jest tak mała, że każdy się zna, mieliśmy z nim nie raz do czynienia. Pisaliśmy o nim pierwsi, wieszcząc, że te paskudnie zaśpiewane piosenki z youtuba odcisną na polskiej muzyce mniejsze czy większe (to się dopiero okaże) piętno. Śledzimy jego działalność od początku. Grał w ramach naszego cyklu Tego Słucham, wylądował na naszej tegorocznej składance (wciąż można pobrać, zapraszamy). Wreszcie to my organizujemy koncert premierowy debiutu, czyli tzw. RYLIZ PARTY (zagrają też Oil Stains – też zapraszamy).
Uf, jak widzicie, skoro tak wielokrotnie się pod twórczością Pizdudskiego podpisaliśmy, nie będziemy rzeźbić kolejnego tekstu zapowiadającego płytę – dobrze już wiecie, że warto na nią czekać. Ale zobowiązania patronackie swoją drogą, więc poniżej info od wydawcy. Plus TYLKO U NAS - zdjęcie wyczekującego Marszałka.
Istnieją kręgi, w których Marszałek Pizdudski określany jest mianem pierwszego konia polskiego „blus-kantry-panku”. Być może dzieje się tak dlatego, że jest on twórcą tego gatunku i – póki co – nie ma zbyt wielkiej konkurencji. Rzadkością w naszym kraju są bowiem jednoosobowe przedsięwzięcia muzyczne o podobnych założeniach. Prawdopodobnie chodzi jednak o to, że zaskakujące oszczędnością w warstwie muzycznej, a porażające dosadnością w sferze tekstowej utwory, są po prostu dobre.
Zapowiedź:



Okładka:

komentarze