27-05-2016
Brda, Zawisza, yass. To pierwsze skojarzenia z Bydgoszczą. Czas żeby kojarzyć też najnowsze płyty z tego miasta.
To zdecydowanie jedno z moich ulubionych miejsc pod względem muzycznego klimatu, który jakoś sprzyja eksperymentalnemu graniu. Co udało się dostrzec z odległej, szczecińskiej perspektywy?
Na pewno to, że ponad mury miejskie wyrósł Kuba Ziołek. Człek ultra produktywny, rozchwytywany i będący od jakichś trzech lat na fali wznoszącej. O ile się nie mylę, w tym roku nie ukazała się żadna płyta z jego udziałem. Ale głowy nie dam, bo działa na tylu frontach, że naprawdę ciężko się połapać. Odnotować należy za to otwarcie kolejnego frontu, jakim jest duet Zimpel/Ziołek. Jeśli tylko współpraca znajdzie finał w postaci albumu, idę o zakład, że będzie to prawdziwa bomba w alternatywnym półświatku. Za próbkę posłuży nam fragment z koncertu w Mózgu.
Świeżą sprawą jest też projekt „Tutaj”, do którego Ziołek współtworzył muzykę. To eksperyment filmowo-muzyczny, rodzaj kalejdoskopowego przekazu, który nie ma końca - fragmenty tekstu, obrazu i dźwięku dodawane są nieustannie. Możecie zobaczyć go tutaj.
Wracamy już do bardziej standardowych wydawnictw. Tutaj prym wiodą doświadczeni i uznani na niwie krajowej muzycy, którzy zaczynali jeszcze w latach ’90. To oni narzucają ton bydgoskiej sceny (przypomnę, to widok z perspektywy szczecińskiej). Mam tu na myśli m.in. wspomnianego Ziołka, Wojciecha Jachnę, Jacka Buhla, Marcina Karnowskiego, braci Kapsa, Artura Maćkowiaka.
Tropy – „Eight Pieces”
Maćkowiak i Bartek Kapsa to członkowie w wielu kręgach legendarnego Something Like Elvis. Jako Tropy tworzą instrumentalny duet perkusja-gitara, w którym na długie minuty odjeżdżają w transowe, trochę Tortoise’owe melodie. Tych osiem kawałków mieści w sobie wiele dobrego – pisaliśmy w recenzji.
Jachna / Mazurkiewicz / Buhl - "Dźwięki ukryte"
Jachna i Buhl tworzyli już w wielu kombinacjach personalnych. Duet spotkał się tym razem z Jackiem Mazurkiewiczem w zabytkowej bydgoskiej synagodze, gdzie dokonano nagrań. Dzięki motorycznej elektronice Mazurkiewicza muzyka duetu nabiera zupełnie nowego kolorytu. Efekt nagrań jest imponujący, bo ambitny, a jednocześnie bardzo przystępny. Więcej tutaj.
George Dorn Screams – „Spacja Kosmiczna”
Dekadę fonograficznej aktywności zaliczyli niedawno George Dorn Screams. Nigdy nie pałałem do nich miłością, więc nowy krążek przyjąłem beznamiętnie. Mieszanka alternatywnych gitar i popowych wokali, nawet mimo elementów post rocka i szugejzowej poświaty, wypada blado. Niemniej, odnotowuję. Może Wam lepiej wejdzie…
Z przyjemnością obserwuję, jak w Bydgoszczy dokonuje się zmiana pokoleniowa. Do głosu, jeszcze nieśmiało i z potknięciami, dochodzą młodzi. Drugą płytę wydali Good Night Chicken, który tworzą Artur Kujawa i Tomek Gołda. Prężnie działa niezależny label Plexus Of Infinity, wokół którego zebrała się grupa młodzieży o otwartych głowach i szerokich horyzontach. Patrząc na to, za jak różnorodną muzykę się biorą, jestem spokojny o przyszłość bydgoskiej sceny.
Good Night Chicken – „Ahnd Jay”
Drugi krążek nie okazał się tak ważny jak debiut. Co nie znaczy, że nie ma mocnych punktów („Musicians Are Scum”!) i że nie należy uznać go za krok naprzód. Kurczaki bardzo dobrze odnalazły się w swojej niszy garażowego, psychodelicznego surf rocka i udanie atakują pozycje Kaseciarza, który przez dobrych parę lat miał niemalże monopol na podobne granie w Polsce.
Plexus Of Infinity
Plexus zdaje się być prawdziwym katalizatorem działań młodych muzyków z Bydgoszczy. Wypuścił już w eter 16 (!) różnych wydawnictw, w tym pierwszego składaka pod swoim szyldem, zatytułowanego „Out of control 1”. W samym 2016 roku ukazało się już 9 (!) albumów. Katalog prezentuje się bardzo zróżnicowanie – od hip hopu, przez elektroniczne eksperymentale, po gitarowe szarpidructwo. Podobnie zróżnicowany jest poziom tych wydawnictw. Jest kilka, których ciężko słuchać, jest trochę interesujących, ale nie pozwalających się podniecać i jest kilka, na których zdecydowanie zawiesimy ucho. Z pewnością warto zwrócić uwagę na duet Adam Kempa/Mateusz Lubiewski i ich piosenkowo-eksperymentalny krążek „Do Oraju Barwistanu” czy na ciekawy projekt solowy Maksymiliana Gwincińskiego. Płyta „Oddaleni w Nierzeczywistym Mieście” to jego trzeci solowy album, ale pierwszy wydany pod imieniem i nazwiskiem. Znajdziemy tam twórczość eklektyczną, mieszającą jazz, elementy muzyki poważnej i folku, wykonaną głównie na klarnecie, flecie poprzecznym i gitarze. W lutym ukazał się pierwszy materiał garażowców z The Shitstorms. Jeszcze to nie jest ekstraklasa, ale mają odpowiednie pierdolnięcie, które dobrze wróży na przyszłość. Spore nadzieje pokładam też w zespole Małe Ptaszki, udanie łączącego hałaśliwe gitary z piosenkową formą.
Cały dorobek Plexusa znajdziecie tutaj.
Jak sami widzicie, sporo się dzieje w tej Bydgoszczy. Będziemy tam systematycznie zaglądać.
[rad]






NEWS: Uchem po mapie #2 Bydgoszcz / maj 2016

To zdecydowanie jedno z moich ulubionych miejsc pod względem muzycznego klimatu, który jakoś sprzyja eksperymentalnemu graniu. Co udało się dostrzec z odległej, szczecińskiej perspektywy?
Na pewno to, że ponad mury miejskie wyrósł Kuba Ziołek. Człek ultra produktywny, rozchwytywany i będący od jakichś trzech lat na fali wznoszącej. O ile się nie mylę, w tym roku nie ukazała się żadna płyta z jego udziałem. Ale głowy nie dam, bo działa na tylu frontach, że naprawdę ciężko się połapać. Odnotować należy za to otwarcie kolejnego frontu, jakim jest duet Zimpel/Ziołek. Jeśli tylko współpraca znajdzie finał w postaci albumu, idę o zakład, że będzie to prawdziwa bomba w alternatywnym półświatku. Za próbkę posłuży nam fragment z koncertu w Mózgu.



Świeżą sprawą jest też projekt „Tutaj”, do którego Ziołek współtworzył muzykę. To eksperyment filmowo-muzyczny, rodzaj kalejdoskopowego przekazu, który nie ma końca - fragmenty tekstu, obrazu i dźwięku dodawane są nieustannie. Możecie zobaczyć go tutaj.
Wracamy już do bardziej standardowych wydawnictw. Tutaj prym wiodą doświadczeni i uznani na niwie krajowej muzycy, którzy zaczynali jeszcze w latach ’90. To oni narzucają ton bydgoskiej sceny (przypomnę, to widok z perspektywy szczecińskiej). Mam tu na myśli m.in. wspomnianego Ziołka, Wojciecha Jachnę, Jacka Buhla, Marcina Karnowskiego, braci Kapsa, Artura Maćkowiaka.
Tropy – „Eight Pieces”
Maćkowiak i Bartek Kapsa to członkowie w wielu kręgach legendarnego Something Like Elvis. Jako Tropy tworzą instrumentalny duet perkusja-gitara, w którym na długie minuty odjeżdżają w transowe, trochę Tortoise’owe melodie. Tych osiem kawałków mieści w sobie wiele dobrego – pisaliśmy w recenzji.
Jachna / Mazurkiewicz / Buhl - "Dźwięki ukryte"
Jachna i Buhl tworzyli już w wielu kombinacjach personalnych. Duet spotkał się tym razem z Jackiem Mazurkiewiczem w zabytkowej bydgoskiej synagodze, gdzie dokonano nagrań. Dzięki motorycznej elektronice Mazurkiewicza muzyka duetu nabiera zupełnie nowego kolorytu. Efekt nagrań jest imponujący, bo ambitny, a jednocześnie bardzo przystępny. Więcej tutaj.
George Dorn Screams – „Spacja Kosmiczna”
Dekadę fonograficznej aktywności zaliczyli niedawno George Dorn Screams. Nigdy nie pałałem do nich miłością, więc nowy krążek przyjąłem beznamiętnie. Mieszanka alternatywnych gitar i popowych wokali, nawet mimo elementów post rocka i szugejzowej poświaty, wypada blado. Niemniej, odnotowuję. Może Wam lepiej wejdzie…
Ido młodzi
Z przyjemnością obserwuję, jak w Bydgoszczy dokonuje się zmiana pokoleniowa. Do głosu, jeszcze nieśmiało i z potknięciami, dochodzą młodzi. Drugą płytę wydali Good Night Chicken, który tworzą Artur Kujawa i Tomek Gołda. Prężnie działa niezależny label Plexus Of Infinity, wokół którego zebrała się grupa młodzieży o otwartych głowach i szerokich horyzontach. Patrząc na to, za jak różnorodną muzykę się biorą, jestem spokojny o przyszłość bydgoskiej sceny.
Good Night Chicken – „Ahnd Jay”
Drugi krążek nie okazał się tak ważny jak debiut. Co nie znaczy, że nie ma mocnych punktów („Musicians Are Scum”!) i że nie należy uznać go za krok naprzód. Kurczaki bardzo dobrze odnalazły się w swojej niszy garażowego, psychodelicznego surf rocka i udanie atakują pozycje Kaseciarza, który przez dobrych parę lat miał niemalże monopol na podobne granie w Polsce.
Plexus Of Infinity
Plexus zdaje się być prawdziwym katalizatorem działań młodych muzyków z Bydgoszczy. Wypuścił już w eter 16 (!) różnych wydawnictw, w tym pierwszego składaka pod swoim szyldem, zatytułowanego „Out of control 1”. W samym 2016 roku ukazało się już 9 (!) albumów. Katalog prezentuje się bardzo zróżnicowanie – od hip hopu, przez elektroniczne eksperymentale, po gitarowe szarpidructwo. Podobnie zróżnicowany jest poziom tych wydawnictw. Jest kilka, których ciężko słuchać, jest trochę interesujących, ale nie pozwalających się podniecać i jest kilka, na których zdecydowanie zawiesimy ucho. Z pewnością warto zwrócić uwagę na duet Adam Kempa/Mateusz Lubiewski i ich piosenkowo-eksperymentalny krążek „Do Oraju Barwistanu” czy na ciekawy projekt solowy Maksymiliana Gwincińskiego. Płyta „Oddaleni w Nierzeczywistym Mieście” to jego trzeci solowy album, ale pierwszy wydany pod imieniem i nazwiskiem. Znajdziemy tam twórczość eklektyczną, mieszającą jazz, elementy muzyki poważnej i folku, wykonaną głównie na klarnecie, flecie poprzecznym i gitarze. W lutym ukazał się pierwszy materiał garażowców z The Shitstorms. Jeszcze to nie jest ekstraklasa, ale mają odpowiednie pierdolnięcie, które dobrze wróży na przyszłość. Spore nadzieje pokładam też w zespole Małe Ptaszki, udanie łączącego hałaśliwe gitary z piosenkową formą.
Cały dorobek Plexusa znajdziecie tutaj.
Jak sami widzicie, sporo się dzieje w tej Bydgoszczy. Będziemy tam systematycznie zaglądać.
[rad]








komentarze